niedziela, 15 czerwca 2014

{074} One for the Murphys - Lynda Mullaly Hunt

One for the Murphys
Tytuł: One for the Murphys
Autor: Lynda Mullaly Hunt
Seria: -
Liczba stron: 224
Wydawnictwo Nancy Paulsen Books
Ocena: 9/10


Nastoletnia Carley Connors nigdy nie miała łatwego życia - nigdy nie poznała swojego ojca, a jej matka ma dość lekkie podejście do życia, a w dodatku niedawno wyszła za mąż, za mężczyznę, który nienawidzi pasierbicy. Pewnego dnia, dochodzi do zajścia, w wyniku którego matka dziewczyny ląduje na długi okres w szpitalu. A Carley trafia w ręce opieki społecznej. Dziewczyna zostaje umieszczona w rodzinie zastępczej - a konkretnie u tytułowych Murphych. Mieszkając pod jednym dachem z klanem beztroskich rudzielców, Carley musi zadać sobie pytanie, czy szczęśliwe rodziny naprawdę istnieją. I czy mimo wszystko, chce ponownie zamieszkać ze swoją matką.

Z pozoru "One for the Murphys" niczym się nie wyróżnia. Można w sumie powiedzieć, że po powieść Lyndy Hunt sięgnęłam zupełnie przypadkiem, spodziewając się lekkiej historii o nastolatce w rodzinie zastępczej. A w dodatku, okładka była całkiem niebrzydka. I jak widać, okazuje się, że jestem w błędzie. Dlaczego? Zaraz do tego dojdziemy.

Główną bohaterka, Carley Connors, to bardzo ciekawa kreacja. Sama nie wiem czemu, ale strasznie ją polubiłam. Przede wszystkim, to chyba dlatego, że jest taka PRAWDZIWA. Wszystkie detale dotyczące tej postaci składały się na kogoś, kto mógłby istnieć naprawdę - jak ktoś, kogo możemy zobaczyć przypadkiem w szkole lub w tramwaju. Przez całą, caluteńką lekturę potrafiłam się w nią czuć, i każdy moment przeżywać razem z nią - nieważne, czy było to coś smutnego czy radosnego. Connors wydaje się mieć więcej lat niż zaledwie dwanaście - ale chyba nie jest ciężko sobie wyobrazić, że dzieciaki takie jak ona zazwyczaj są poważniejsze, bardziej samodzielne i niezależne. Autorka świetnie opisuje jej uczucia - gniew na matkę, żal, i wszechobecny brak przynależności. Nietrudno też odczytać, jak bardzo dziewczyna chciałaby być częścią rodziny Murphych.

Spodobały mi się interakcje Carley z chłopcami Murphych - Michael Eric i Adam byli przeuroczy i zabawni. Jeśli chodzi Daniela, który początkowo nie lubił dziewczyny, miałam bardzo skomplikowane zdanie, ale w końcu jakoś zapałałam do niego jakimiś cieplejszymi uczuciami.

Reszcie postaci niestety nie poświęcono aż tyle uwagi. Julie Murphy, Michael Eric, Toni, matka Carley, Dennis - albo ich lubimy, albo wręcz nienawidzimy. Oczywiście nie mogłam nie polubić rodziny Murphych, choć konkretnie jedna rzecz sprawiła, że co do Julie mam dość... sprzeczne uczucia. Był to ten moment, gdy Carley zapytała ją, czy może zwracać się do niej per "mamo" - pani Murphy odmówiła - delikatnie, ale tak, odmówiła: "Po prostu nie sądzę, by było to dla ciebie zdrowe". Może nie jestem specjalistką, ale raczej nie wydaje mi się, by odrzucenie tego typu było odpowiednie - a zwłaszcza dla osoby takiej jak Carley, która zasługuje na rodzinę, gdzie mogłoby być jej miejsce.

Matka Carley, pani Connors, to typowy okaz matki, którą bardziej od dobra córki obchodzą imprezy i mężczyźni. Najbardziej nierealistyczne jest to, że choć pomagała Dennisowi w pobiciu córki, oskarżenie przeciwko niej zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ponieważ Dennis zeznał policji, że wcale tak nie było (nawet jeśli owszem, było). Dodatkowo, po czymś TAKIM sąd nigdy nie przyznałby jej praw do opieki nad Carley - już nie mówiąc o tym, że pozwolono widywać się z nią bez świadków oraz mówić jej przykre i nienawistne rzeczy - choćby to, że już jej nie chciała.

To chyba dlatego zakończenie tak złamało moje biedne serce. Tryliony kawałków. Już dawno żadna książka nie wyzwoliła we mnie tyle emocji. "One for the Murphys" to krótka, aczkolwiek mądra, wzruszająca powieść, wnikliwie poruszająca trudne tematy - nadużycia fizyczne, psychiczne oraz zastępcze rodziny. Powieści Lyndy Mullaly Hunt długo nie zapomnę, i na pewno jeszcze niejeden raz do niej wrócę (zaopatrując się w stos chusteczek).
 
description
Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz