sobota, 22 lutego 2014

{028} Wielki Gatsby - F. Scott Fitzgerald

Wielki Gatsby - Francis Scott Fitzgerald
Tytuł: Wielki Gatsby
Tytuł oryginalny: The Great Gatsby
Autor: Francis Scott Fitzgerald
Seria: -
Liczba stron: 198
Wydawnictwo Rebis
Ocena: 10/10

„Ile razy masz ochotę kogoś krytykować(...)przypomnij sobie,że nie wszyscy ludzie na tym świecie mieli takie możliwości jak ty.”

Lata dwudzieste XX wieku - czasy rozkwitu Jazzu, era prohibicji i obraz świata odmienionego przez I wojnę światową. Nick Carraway, niedoszły pisarz, przeprowadza się do West Egg na Long Island, dzielnicy nie tak wytwornej jak East Egg, gdzie znajdują się wille największych bogaczy. Mianowicie, wszystko zaczęło się od kolacji u swojej krewnej, Daisy, gdzie Nick poznaje jej męża, Toma, oraz słynną golfistkę, Jordan Baker. W towarzystwie owej trójki lato zapowiadało się naprawdę nieźle, pomijając fakt, że prawie każdy nieustannie rozprawia o niejakim panu Gatsbym. A wkrótce okazuje się, że jest sąsiadem Nicka. 

Życie Gatsby'ego układało się idealnie, gdyż mając mnóstwo pieniędzy mógł pozwolić sobie na co tylko chciał - z wyjątkiem miłości i przyjaciół. Co weekend urządza huczne, wręcz legendarne imprezy, na które goście pchają się nieproszenie drzwiami i oknami. Nick jako jedyny dostaje oficjalne zaproszenie, i tak właśnie zaczyna się dziwna historia ich znajomości. 


Dzięki bogu, zdążyłam przeczytać książkę przed obejrzeniem filmu. Jak pewnie każdy dobrze wie, dzieło pana Fitzgeralda to jeden z najsłynniejszych klasyków literatury amerykańskiej. Na tę powieść polowałam już od dawna, a kiedy wreszcie trafiła w moje ręce, nie było takiej siły, która by mnie od niej oderwała. I nie ma co utyskiwać, że klasyka od razu musi być nudna! 


„Gatsby wierzył w zielone światło, w orgiastyczną przyszłość, która rok po roku ucieka przed nami. Wymknęła się nam wówczas, lecz to nie ma znaczenia - jutro popędzimy szybciej, otworzymy ramiona szerzej...I pewnego pięknego poranka... Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przyszłość.”


Już od początku zdziwił mnie sam fakt, że głównym narratorem był nie tytułowy Gatsby, lecz Nick Carraway. I choć wiele bym dała, by lepiej poznać postać Jaya, samego Nicka nie dało się nie polubić. Nawet po skończeniu książki, Gatsby pozostał dla mnie dość mglistą postacią, pełną tajemnic i niewiadomej, zwłaszcza odnośnie jego przeszłości. Jeśli książka uczy czegokolwiek, to na pewno tego, że pieniądze nie zawsze dają szczęście. Gatsby urodził się w ubogiej rodzinie jako James Gatz i jako nastolatek uciekł z domu i wstąpił do wojska, by zyskać status miliardera i olbrzymi majątek. Ale w końcu cóż to wszystko znaczyło, jeśli nie mógł zjednoczyć się ze swoją ukochaną?

Cała reszta postaci jest bardzo zróżnicowana. Tom Buchanan jest dość aroganckim dupkiem, Jordan śmiała i bezpośrednia, oraz jest też Daisy, zgrywająca głupiutką idiotkę - każdy z nich ma bardzo zróżnicowany charakter, typowe dla siebie nawyki oraz mnóstwo wad, niczym prawdziwi ludzie. I choć nie polubiłam Daisy, naprawdę urzekły mnie uczucia, jakie żywił do niej Jay, nawet po trzynastu latach rozłąki. Tom... no cóż, jego znienawidziłam jeszcze bardziej, ale w końcu ludzi jego pokroju nie brak nawet w naszych czasach. 


„Uśmiechnął się wyrozumiale - więcej niż wyrozumiale. Był to jeden z tych rzadkich uśmiechów, dających pewność i otuchę na zawsze, uśmiech, który można spotkać w życiu cztery albo pięć razy. Obejmował - albo zdawał się obejmować na moment- calusieńki nieskończony świat, a potem koncentrował się na tobie z nieodpartą życzliwością. 

Nie chcę za dużo mówić o fabule, gdyż jakiekolwiek spoilery nie są tu ani trochę potrzebne. Choć na początku można się nieco pogubić, a akcja leci w dość spokojnym tempie, ta książka naprawdę potrafi wciągnąć. Autor niejednokrotnie serwuje nam liczne zwroty akcji, i nie ma tu mowy o jakiejkolwiek przewidywalności, zwłaszcza jeśli chodzi o zaskakujący epilog. Przyznam, że język, jakim posługuje się Fitzgerald nie należy do luźnych, jednak nie jest to jakimś strasznym mankamentem. A wręcz przeciwnie, gdyby nie tak piękna proza i liryczne opisy, książka nie byłaby taką samą przyjemnością. "Wielki Gatsby" to istna kopalnia cytatów. 

„Aby powstrzymać się od sądzenia bliźnich, trzeba mieć ogromny zapas ufności. Do dziś pozostała mi obawa, że coś istotnego przeoczę, że coś mi się wymknie, jeśli nie będę pamiętał, iż poczucie fundamentalnych zasad przyzwoitości nie wszystkim przy urodzeniu jest równo dane.”

Dzieło Fitzgeralda to jedna z niewielu powieści, gdzie trudno wyłapać mi jakiekolwiek wady, choćby najdrobniejsze. Jest to jedna z tych lektur, których nie da się zapomnieć, i które zostają w pamięci na długo, jeśli nie na zawsze. "Wielki Gatsby" to dość brutalna historia, jaki czasem bywa życie, jednocześnie opowiadająca o takich rzeczach jak samotność, przyjaźń oraz miłość, która niekiedy potrafi przetrwać całe lata. Z tej lektury jestem naprawdę zadowolona, a nawet dziwię się sobie, że wcześniej po nią nie sięgnęłam. I jeśli mogę wam cokolwiek przekazać przez to podsumowanie - jeśli czujecie, że chcecie zapoznać się z panem Gatsbym, nie zastanawiajcie się i lećcie migiem do najbliższej księgarni lub biblioteki.

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz