sobota, 22 lutego 2014

{029} Angelfall - Susan Ee


Angelfall - Susan EeTytuł: Angelfall
Tytuł oryginalny: Angelfall
Seria: Opowieść Penryn o Końcu Świata #1
Liczba stron: 320
Wydawnictwo Filia
Ocena: 9/10


"Aniele, stróżu mój... szeptaliśmy przez setki lat. Myliliśmy się. Teraz to właśnie ONE okazały się naszym największym koszmarem."

Ziemię ogarnęły ciemności. Państwa upadły, szpitale, szkoły i urzędy stoją puste, nie działają komórki. Za dnia na ulicach rządzą brutalne gangi, ale kiedy zapada mrok wszyscy wracają do kryjówek, kryjąc się przed grozą Najeźdźców. Anioły. Niektóre piękne, inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne. Przez wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz okazały się agresorami siejącymi śmierć. Dlaczego zstąpiły na ziemię? Z czyjego rozkazu? Jaki mają plan? Czy ludzie zdołają im się przeciwstawić?


Siedemnastoletnia Penryn wyrusza w desperacki pościg, żeby uratować życie młodszej siostry. Żeby zwiększyć swoje szanse musi zjednoczyć siły ze swoim wrogiem. Oboje przemierzają Kalifornię, niegdyś piękną i słoneczną, dziś kompletnie zniszczoną i wyludnioną, a wszechobecna śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. Na końcu podróży, w San Francisco, każde z nich stanie przed dramatycznym wyborem. 

Angelfall to pierwsza część sześciotomowej serii Susan Ee, łączącej w sobie elementy post apokaliptycznej przyszłości i aniołów. Muszę też przyznać, że momentami dość przypomina Igrzyska Śmierci, mimo, że cała reszta zasadniczo się od siebie różni.


„- Penryn?! Z kim rozmawiasz?! - pyta matka niemal oszalałym tonem. - Z moim osobistym demonem, mamo. Nie martw się. To jakiś słabeusz. "

Do zaznajomieniem się z Angelfall zachęcił mnie właśnie pomysł autorki, czyli połączenie dystopii z wątkiem aniołów, dobre recenzje oraz wrażenie, że powieść jest dość mroczna, a jednocześnie świeża, bez zbędnych szaleństw. Okazało się, że wcale się nie zawiodłam, a otrzymałam coś o wiele lepszego, niż na początku mogłabym się spodziewać.

Całą historię poznajemy z punktu widzenia Penryn Young, z pierwszej osoby. Bohaterka ta jest nieco podobna do Katniss - obie są zdeterminowane, by ocalić swe młodsze siostry, są silne, niezależne i odważne, a do tego Penryn ma sarkastyczne poczucie humoru, dzięki czemu zyskała sobie moją sympatię. Okej, trochę podoba się jej Raffe, nie szaleje jednak za nim, i na pierwszym miejscu stawia dobro swojej rodziny, a przede wszystkim niepełnosprawnej siostry. Nie jest przerysowana ani irytująca, a zamiast tego autorka wykreowała ją w niezwykle realistyczny sposób - nie jest ona pustą lalą, i nie miała zbyt łatwo w życiu, głównie za sprawą pogłębiającej się choroby psychicznej matki i inwalidztwem Paige.

Styl Susan Ee jest nieskomplikowany, ale obrazowy i kolejne stronice przewraca się w zawrotnym tempie, zwłaszcza gdy dojdziemy już do finału. Pomimo stosunkowo niewielkiej objętości, akcja jest wartka i ani na moment nie przystopowujemy. Autorka nie szczędzi nam również brutalnych, krwawych opisów, zwłaszcza pod sam koniec, które nawet mnie trochę zszokowały. Dialogi są jak najbardziej doskonale opisane, tak naturalnie, jakby naprawdę słyszało się prawdziwe rozmowy między ludźmi (i aniołami).


„Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, jak wielkim zwycięstwem jest przeżycie kolejnego dnia” 

Przez większość fabuły mamy do czynienia w większości z Penryn i Raffem, aniołem, z którym zawarła układ, mający pomóc jej odnaleźć Paige. W miarę, jak akcja nabiera tempa, przez stronice przewijają się epizodycznie inne postacie - matka Penryn, jej siostra, rudowłose bliżniaki oraz tytułowe anioły, wciąż spowite aurą tajemnic.

Myślę, że z Angelfall warto się zapoznać, zwłaszcza jeśli lubi się świeżości na rynku wydawniczym, dystopijne powieści oraz anioły, wciąż popularne jeśli chodzi o gatunek paranormal romance. Jeśli już raz sięgniecie po tę książkę, na pewno się nie zawiedziecie. 


Ocena: 9/10

Angelfall | Penryn i Świat Po 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz