niedziela, 2 marca 2014

{035} Sekret Julii - Tahereh Mafi

Sekret Julii - Tahereh MafiTytuł: Sekret Julii
Tytuł oryginalny: Unravel Me
Autor: Tahereh Mafi
Seria: Dotyk Julii #2 (2/3)
Wydawnictwo Otwarte
Liczba stron: 440
Ocena: 6/10
 
„Nie można obronić się przed samym sobą.”

Julia Ferrars i Adam Kent uciekają z kwatery Komitetu Odnowy, by schronić się w Punkcie Omega. Sielanka nie trwa jednak długo - ruch oporu przygotowuje się do zbrojnego starcia z rządzącym reżimem, a Julia poznaje sekret, który może przekreślić jakiekolwiek szanse na jej wspólną przyszłość z ukochanym. Dziewczyna postanawia więc na jakiś czas odseparować się od niego, i nauczyć się panować nad swoimi śmiercionośnymi mocami.  

 Długo zwlekałam z sięgnięciem po kolejną część dystopijnej serii Tahereh Mafi. Przede wszystkim, nie cierpię gdy mam w powieściach do czynienia z irytującymi, słabowitymi bohaterkami, lub trójkątami miłosnymi. Tymczasem w tej pozycji znajdziemy obie te rzeczy w dość sporej dawce. 
 
Główną bohaterką i narratorką jest tytułowa Julia Ferrars, dziewczyna o dość niezwykłej mocy - jej dotyk zabija każdego, kto ją dotknie. Oczywiście nie dotyczy to dwóch facetów zakochanych w niej, czyli Adama i Warnera. Nie za bardzo ją polubiłam. W tym tomie nieco wydoroślała, jednak nadal była irytująca, płaczliwa i okropnie nieporadna. Bez przerwy popełniała głupie błędy, raz za razem, i nigdy nie wiedziała czego chciała. Okej, była zakochana w swoim Adamie Kencie (on wkurzał mnie sto razy bardziej niż jego dziewczyna), ale również w Warnerze, psychopacie, który usiłował zabić powyższego osobnika. A rozterki Julii dotyczące którego z nich powinna wybrać, po jakimś czasie stały się dość... męczące.

„- Nie możesz udawać, że jesteś nie do zdobycia, mała. - Unosi brew. - Nawet nie mogę cię dotknąć. W tych okolicznościach "nie do zdobycia" to zupełnie nowa kategoria. Wiesz o co mi chodzi.” 

Całe szczęście, że Julia już nie jęczy z powodu swoich zdolności (może nie przestaje, ale przynajmniej jest tego mniej niż wcześniej), i wreszcie, powolutku, uczy się akceptować swój dar zabijania poprzez dotyk, a przede wszystkim odkrywa u siebie inne, ciekawe talenty. Muszę przyznać, że pomysł z taką właśnie przypadłością u głównej bohaterki to dość ciekawy, i niewiele jest podobnych książek. A tym bardziej dystopia, w której bohaterowie mają nadprzyrodzone zdolności, to dość rzadkie połączenie. No, może oprócz serii Gone Michaela Granta.

Nie za bardzo urzekły mnie miłostki Julia - Warner, ani tym bardziej Julia - Adam. Wszystko to przypominało mi jakieś tanie paranormalne romanse, których zdążyłam się naczytać parę lat temu. Po prostu ni stąd, ni zowąd dwaj przystojniacy chorobliwie zakochują się w naszej kochanej Julii, i obaj twierdzą, że nie mogą bez niej żyć. Gdzie tylko Julia miała z nimi jakiekolwiek interakcje, od razu dochodziło do harlekinowych scen namiętnych pocałunków, trwających niekiedy po pięć stron. Czy było coś gorszego? Owszem. Na przykład to, że i Warner i Adam mogą dotknąć Julii (prawie) bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Nie chcę mówić co jeszcze wydaje się dość naciągane, gdyż na pewno tą informacją zepsułabym wam lekturę. Przeczytajcie, a sami się przekonacie o co mi chodzi. 


„Nie mam szafy pełnej hmmów i wielokropków, które wystarczy wstawić na początku i na końcu zdania. Nie umiem być czasownikiem czy przysłówkiem. Jestem na wskroś rzeczownikiem.”

Adama nie polubiłam jako bohatera. Był zbyt mdły, nijaki, a do tego w Sekrecie zrobił się jakiś miękki. O wiele bardziej polubiłam Warnera, lecz niestety nie jest już takim bad-boyem jak w Dotyku. Podobnie jak Adam stał się strasznym mięczakiem, i nie przypomina już psychopatycznego sadysty, jakim wydawał się być w poprzednim tomie. Dlatego właśnie wiele stracił w moich oczach. Postacie drugoplanowe były bardzo dobrze wykreowane, i to dzięki nim mogłam przebrnąć przez tę powieść. Kenji nieraz doprowadzał mnie do śmiechu swoimi uwagami na temat Julii i Adama (choć jeden rozumny!), i polubiłam również Castle'a, dowódcę punktu Omega (mimo jego naiwności), James'a, oraz Sonię i Sarę, bliźniaczki z darem uzdrawiania.  


„Wiem tylko, że nie powinnam na nikim polegać do tego stopnia. Szukać ciągłego potwierdzenia tego, kim jestem i kim pewnego dnia chcę być. Mogę go kochać, ale nie mogę liczyć na to, że zastąpi mi kręgosłup. Nie będę niezależna, jeśli nie nauczę się radzić sobie bez kogoś, kto by mnie podtrzymywał.”

Język autorki był kolejną rzeczą, która wynagrodziła mi słabiutką bohaterkę i jej skromny trójkącik miłosny. Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim sposobem pisania, jak u pani Mafi. Narracja może momentami wydawać się chaotyczna, jest tu jednak wiele pięknych metafor, poetyckich porównań i widać, że pisarka ma bardzo bogate słownictwo. Ciekawą rzeczą są również miejscami przekreślone zdania. 

Streszczając, powieść Tahereh Mafi odebrałam raczej pozytywnie, mimo niektórych, niezwykle wkurzających szczegółów, opisanych powyżej. Pewnie gdyby nie moje zamiłowanie do wszelkiego rodzaju antyutopii i dystopii nigdy nie sięgnęłabym po tą pozycję, ale w końcu ciekawość zwyciężyła. "Dotyk Julii" to odpowiednia seria dla fanów tego gatunku. Nawet jeśli jest to dystopia jak wiele innych, bez rewelacji, można przyjemnie spędzić z nią kilka wieczorów.



Ocena: 6/10
 

Dotyk Julii | Destroy Me | Sekret Julii | Fracture Me Dar Julii 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz